Po pierwsze by doprać z nich brud, po drugie by pozbyć się szkodliwych bakterii. Może nawet w odwrotnej kolejności, bo te bakterie jednak są największym zagrożeniem. Czy więc kierować się zaleceniami babci, pamiętającej tetrę i powtarzającej: „dziecko, wygotuj lepiej to wszystko, wtedy bakterie zginą!”? A może trochę rozsądku popartego wiedzą naukową. Człowiekowi (tym bardziej dziecku) zagraża konkretny typ bakterii – bakterie mezofilne. O dziwo, jak potwierdzają badania naukowe, bakterie te giną w temperaturze poniżej 10 stopni Celsjusza. Więc obalając mity naszych babć, wystarczy przepłukać pieluszkę w ZIMNEJ wodzie by bakterie chorobotwórcze zlikwidować.

Co do drugiego naszego celu – dopranie do czysta pieluszki wymaga temperatury 30-35 stopni. I to w zupełności wystarczy.

Dlaczego więc tak niska temperatura prania? Bo więcej nie potrzeba. Po co więc zużywać więcej energii i wody na dłuższe i kosztowniejsze pranie?

Warto też pamiętać, iż pranie w wyższych temperaturach może spowodować uszkodzenie materiału PUL. Dlatego też dodatkowo nie prasujemy ich. Co jest kolejną dużą zaletą - od razu po wyschnęciu mogą być użyte. I znów oszczędność energii i czasu.